Choroba jako możliwość – co możesz „zyskać” dzięki chorobie.
W przypadku choroby większość z nas widzi niebezpieczeństwo – niedomaganie, cierpienie, może nawet śmierć. Stawienie czoła chorobie lub niedomaganiom ciała jest ogromnym wyzwaniem, wymaga nie lada wysiłku, zmiany stylu życia i sposobu myślenia. Jednak wiele osób, którym udało się pokonać chorobę, jednogłośnie twierdzi, że pomogła im ona odkryć nową jakość życia. To, czy choroba będzie trudnością lub możliwością zależy od naszego nastawienia. To, co widzimy, jest zawsze kwestią perspektywy – tak, jak ilustruje obrazek poniżej.
Oto stanowisko Amit’a Goswami – fizyka kwantowego, który już wcześniej pojawił się na łamach SamoUzdrawiania („O tym, jak fizyk kwantowy zajął się zdrowiem i leczeniem„, „Lekarz kwantowy – najprawdopodobniej najważniejsza książka o uzdrawianiu ostatnich lat„):
„Już wcześniej wspomniałem o wielu uzdrowicielach umysłu i ciała, którzy uważają, że choroby są wytworem ludzi chorych. Ich ulubionym pytaniem zadawanym pacjentom jest: „Co zyskujesz, tworząc swoją chorobę?”. Pytania takie wywołują jedynie zmieszanie oraz poczucie winy u chorych.
Lekarz umysłu i ciała widzi tu jednak pewną możliwość, którą powinien też dostrzec pacjent, ale pod warunkiem, że jest na to gotowy. Poprawne pytanie powinno zatem brzmieć: „Czy jesteś w stanie zmienić negatywne znaczenie swojej choroby na pozytywne?” Załóżmy, że ponosisz za tę chorobę odpowiedzialność, zapytaj więc siebie: „Dlaczego stworzyłem/-am sobie tę chorobę? Jakie wnioski chcę z niej wyciągnąć?”.
Chiński ideogram symbolizujący kryzys oznacza zarówno niebezpieczeństwo, jak i możliwość, szansę. W przypadku zachorowania większość z nas widzi to niebezpieczeństwo – cierpienie, może nawet śmierć. Ale możemy też dostrzec w chorobie szansę zajrzenia w głąb siebie, w ponadmentalną sferę naszej świadomości.
Choroba jest wyrazem dużej niezgodności. Jeśli pojawia się na poziomie fizycznym, na przykład w postaci kontuzji, fizyczna reprezentacja uszkodzonego narządu jest niezgodna z jego wzorem witalnym, co uniemożliwia odczuwanie witalności w tej części ciała. Powstaje wtedy brak zgodności, który odczuwamy jako chorobę. Jeżeli pojawia się ona na poziomie umysłowym z powodu mentalizacji uczucia, niezgodność odczujemy na wszystkich poziomach – mentalnym, witalnym oraz fizycznym; myślimy o jednym, czujemy coś innego, a działamy jeszcze inaczej.
Wiele lat temu redaktor wiadomości przygotowywał materiał o Gandhim. W tym celu udał się na kilka jego wykładów. Dziennikarz był pod wrażeniem tego, że Gandhi nie zaglądał do żadnych notatek podczas wygłaszania swoich wykładów, zapytał więc o to panią Gandhi. Ta odparła: „Cóż, my, zwyczajni ludzie, myślimy o jednym, mówimy co innego, a robimy jeszcze inaczej, ale dla mego Gandhiji to wszystko stanowi jedność”. Gandhi postępował w sposób spójny w myślach, mowie i czynach.
Jak możemy przywrócić zgodność tak, by nasz umysł, energia witalna i fizyczne reprezentacje funkcjonowały spójnie? Odpowiedzią jest tu inteligencja ponadmentalna.
Choroba umysłu i ciała jest wspaniałą szansą, bardzo głośnym alarmem budzika pozwalającym nam obudzić naszą inteligencję ponadmentalną. To tak, jakbyśmy zostali mocno uderzeni, i to skutecznie. Jednak jak dotąd niewiele osób z powodzeniem korzysta z tego typu inteligencji.
Uma Goswami pracuje czasem ze Swami Vishnuprakashanandą z Rishikesh w Indiach. Swamiji był pustelnikiem poszukującym manifestacji Boga. Pewnego razu zapadł na tak poważną chorobę układu pokarmowego, że nie mógł przyjmować żadnych pokarmów przez 29 dni. Głos intuicji podpowiedział mu, by położyć się w świątyni Anant Padmanava w mieście Thiruvananthapuram na południu Indii. Tak też uczynił. Doznał nagłego olśnienia. Nastąpił przeskok kwantowy do poziomu ponadmentalnego. Został uleczony, zaś jego kontekst życia całkowicie się zmienił. Lęk przed śmiercią również na zawsze zniknął.
Przebywa on teraz, przynajmniej okresowo, w (jak to określił indyjski mędrzec Sri Aurobindo) „umyśle intuicyjnym”. Jest to ponadracjonalny, ponadmentalny sposób życia polegający na tym, że zanim podejmie się działania w jakiejś ważnej kwestii, należy poczekać, aż odezwie się w nas głos intuicji (Goswami, 2003).
Gdy podczas aktów kreatywności odwołujemy się do naszej inteligencji ponadmentalnej, możemy skorzystać z kwantowego przeskoku kreatywnej intuicji do sfery kreatywności zewnętrznej, bądź też możemy odkrywać siebie w sferze kreatywności wewnętrznej (Goswami, 1999). Podobnie – jeśli zamierzamy użyć tylko inteligencji ponadmentalnej do wyleczenia jakiejś naszej choroby, ograniczamy się do działania w ramach kreatywności zewnętrznej. Działanie to można ocenić pozytywnie, ale decydując się na nie, nie wykorzystujemy w pełni swojego potencjału.
W celu rozwoju duchowego możliwe jest też poszukiwanie inteligencji ponadmentalnej w sferze witalno-fizycznej. Jest to wtedy kreatywność wewnętrzna – coś wspaniałego. Polecam książkę Berniego Siegela Żyć, kochać, uzdrawiać – zawiera ona wiele anegdot na temat niezwykłych ludzi, którzy podążali ścieżką od choroby do uzdrowienia, a następnie do poczucia jedności.
W pewnej wiosce mieszkał rabin, który poświęcił swe życie Bogu; zawsze głosił Słowo Boże. Pewnego dnia poziom wody w pobliskiej rzece zaczął się gwałtownie podnosić. Jeden z sąsiadów zajechał samochodem pod dom rabina, by ostrzec go przed zbliżającą się powodzią.
– Rabbi, jedź z nami – prosił.
– Nie martw się. Ocali mnie łaska Pana – odpowiedział rabin.
Sąsiad pokręcił głową i odszedł. Nadeszła powódź, poziom wody sięgał już werandy domu rabina. Inny sąsiad przypłynął wtedy do niego łodzią i zaprosił rabina na pokład. Ten zaś odmówił.
– Nadejdzie Pan i ocali mnie – rzekł.
Woda wciąż się podnosiła, aż zalała cały dom rabina, z wyjątkiem dachu, na którym sługa boży znalazł schronienie. Sołtys tejże wsi wysłał helikopter na ratunek rabinowi, lecz ten pozostał nieugięty.
– Bóg sam mnie znajdzie – powiedział.
Tak więc rabin utonął. Kiedy trafił do nieba, poszedł prosto do Boga i zapytał z lekką pretensją:
– Boże, całe życie wielbiłem Ciebie. Gdzież była Twa łaska, gdy jej potrzebowałem?
Pan odrzekł:
– Wysłałem ci ją trzy razy na ratunek: raz pod postacią samochodu, drugi raz łódki, trzeci helikoptera. Ale ty tego nie dostrzegłeś.
Ten rabin musiał umrzeć, zanim ujrzał „łaskę Pana”. Niektórzy z nas muszą zachorować, by usłyszeć „głos Boga”. Jeśli tak się dzieje, musimy zacząć od choroby, by odkryć sferę ponadmentalną. Jeżeli choroba ta powstaje na poziomie umysłowym, zaś konwencjonalne techniki medycyny umysłu i ciała nie są w stanie jej ujarzmić, możemy umrzeć jak rabin z opowieści, bądź też zastosować uzdrawianie umysłu i ciała w poszukiwaniu ponadmentalnego pojmowania leczniczego, tak jak opisałem to w poprzednim rozdziale.
W rozdziale niniejszym chcę przyjąć wariant choroby powstałej na poziomie witalnym i pokazać, jak możemy wykorzystać ją na tym poziomie do obudzenia naszej inteligencji ponadmentalnej.
Wielu z nas nie musi chorować, by rozpoznać głos inteligencji ponadmentalnej. Możemy zacząć jako osoby zdrowe odkrywać w sposób kreatywny sferę witalno-fizyczną. W Indiach i Tybecie istnieje duchowa tradycja oparta na tej idei. Mam tu na myśli oczywiście tantrę. Sztukom walki powstałym w Chinach i Japonii przyświecają podobne cele (o czym przeczytamy w dalszej części książki)”.
Powyższy fragment pochodzi z książki „Lekarz kwantowy„
Nota o autorze:
Amit Goswami – jest teoretykiem fizyki nuklearnej, tytuł doktora fizyki zdobył w 1964 roku w Kalkucie. Przez 32 lata wykładał fizykę na uniwersytecie The University of Oregon Institute for Theoretical Physics. Jego zainteresowania obejmują m.in. kosmologię kwantową, teorię pomiaru kwantowego i zastosowania mechaniki kwantowej w dylemacie psychofizycznym.
Wystąpił w filmach „What the bleep do we (k)now!?”, „The Quantum Activist”, „Dalai Lama Renaissance”. Obecnie prowadzi wykłady, podróżując po USA i całym świecie. Zainteresowanych odsyłam do jego strony internetowej amitgoswami.org.