O medytacji, jedności i fizyce
Poniższy tekst powstaÅ‚ w oparciu o rozmowÄ™ z moim przyjacielem, kanadyjskim fizykiem, autorem książki „Meditation, Oneness and Physics”, praktykujÄ…cym od wielu lat medytacjÄ™ w indyjskich Himalajach. Glen Kezwer jest także moim nauczycielem hindi, towarzyszem na Å›cieżce jogi oraz pilnym studentem Instytutu Medytacji. Jako naukowiec daleki jest od neofickiego zachÅ‚yÅ›niÄ™cia praktykami duchowymi, raczej stara siÄ™ zgÅ‚Ä™biać wiedzÄ™ jogicznÄ… systematycznie, wykorzystujÄ…c czujny umysÅ‚ fizyka w celu pojÄ™cia tego wszystkiego, o czym nie Å›niÅ‚o siÄ™ naszym filozofom. Tego rodzaju podejÅ›cie jest mi bliskie, wiÄ™c spÄ™dzaliÅ›my dÅ‚ugie godziny na rozważaniu kwestii absolutnych z punktu widzenia współczesnej nauki.  Zapragnęłam podzielić siÄ™ na forum owocem tych rozważaÅ„, ponieważ w naszym pozornie cywilizowanym Å›wiecie wciąż powszechnie panujÄ… omszaÅ‚e poglÄ…dy traktujÄ…ce jogÄ™ i medytacjÄ™ jako coÅ› niepojÄ™tego, z pogranicza voodoo i magii, wymagajÄ…cego wycofania ze Å›wiata i odosobnienia w klasztorze lub jaskini i zazwyczaj budzÄ…cego lÄ™k. OczywiÅ›cie można praktykować na powyższe sposoby, aż do momentu, gdy napompowane dziwacznoÅ›ciÄ… ego zażąda powrotu do codziennoÅ›ci, tak jak można utrudniać sobie życie wdziewajÄ…c szpilki na czas Å›nieżycy lub przecinajÄ…c wÅ‚asny jÄ™zyk na dwoje w celu wprawienia sobie w niego zamka bÅ‚yskawicznego. Ale nie o tym miaÅ‚o być.
Glen jest doktorem fizyki, a jego ukochanym dzieckiem jest fizyka kwantowa, ta wÅ‚aÅ›nie, która narobiÅ‚a tyle zamieszania w akademickim status quo. TakÄ… na ten temat opowieść snuÅ‚:  do niedawna fizyka opisywaÅ‚a Å›wiat w oparciu o koncept czasu, przestrzeni  i materii: czas rozumiany byÅ‚ jako wypeÅ‚nienie obszaru miÄ™dzy zdarzeniami, a przestrzeÅ„ – miÄ™dzy obiektami, zbudowanymi z materii. Wszystko byÅ‚o czysto fizyczne i materialne. Jak wiemy, badanie czÄ…steczek niedostrzegalnych bezpoÅ›rednio zmysÅ‚ami wywróciÅ‚o ten klasyczny newtonowski Å›wiat do góry nogami. Przede wszystkim zauważono, że obserwacja jakiegokolwiek systemu na poziomie atomowym jest już czynnikiem zaburzajÄ…cym ten system i wywoÅ‚ujÄ…cym okreÅ›lonÄ… reakcjÄ™. Foton Å›wiatÅ‚a pochodzÄ…cy od obserwatora nie ma wpÅ‚ywu na obiekt wielkoÅ›ci piÅ‚ki baseballowej, natomiast ma wyraźny wpÅ‚yw na elektron. Możemy wobec tego uprzednio obliczyć, czy np. rzucona w górÄ™ moneta ukaże nam po opadniÄ™ciu orÅ‚a, czy reszkÄ™, jeżeli posiadamy wszelkie dane dotyczÄ…ce siÅ‚y i kÄ…ta rzutu, wysokoÅ›ci wypuszczenia monety itd. Nie jesteÅ›my natomiast w stanie przewidzieć, mimo wczeÅ›niejszego dokonania wszelkich obliczeÅ„, przez który z dwóch otworów w szkle przejdzie skierowany na nie foton Å›wiatÅ‚a, staje siÄ™ to wiadome dopiero po dokonaniu eksperymentu. Stan fotonu przed pomiarem zwany jest superpozycjÄ…, czyli jak gdyby stanem zawieszenia, który daje 50% szansy na zaistnienie jednej z dwóch potencjalnych możliwoÅ›ci i nie jest mierzalny. W momencie pomiaru czÄ…steczka jak gdyby „decyduje siÄ™” na okreÅ›lony wynik, przechodzi ze stanu niemierzalnego do stanu rzeczywistoÅ›ci korespondujÄ…cej z naszymi zmysÅ‚ami. Przemiana ta zwana jest w wersji spolszczonej kolapsem. Po dotarciu aż tutaj, nauka rozpoczęła poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, co jest przyczynÄ… owego kolapsu. Odpowiedź, jaka siÄ™ pojawiÅ‚a, byÅ‚a natury bardzo nie-fizycznej. PrzyczynÄ… kolapsu jest Å›wiadomość eksperymentatora.
NastÄ™pne rewolucyjne odkrycie dotyczyÅ‚o wzajemnego oddziaÅ‚ywania czÄ…steczek i znane jest jako fenomen „non-locality”, lub, silÄ…c siÄ™ na krajowÄ… wersjÄ™ – nie-lokalnoÅ›ci. BadajÄ…c bliźniacze czÄ…steczki wystrzelone w przeciwnych kierunkach eksperymentatorzy zauważyli staÅ‚Ä… zależność: gdy jedna z badanych czÄ…steczek wykazywaÅ‚a okreÅ›lonÄ… cechÄ™, druga czÄ…steczka natychmiast, bez opóźnienia w czasie wykazywaÅ‚a skorelowanÄ… wartość tej samej jakoÅ›ci. ZupeÅ‚nie jakby czÄ…steczki w niezbadany sposób porozumiewaÅ‚y siÄ™ ze sobÄ…. PrÄ™dkość przekazu owej informacji przeczyÅ‚a dotychczasowemu poglÄ…dowi, że nie istnieje prÄ™dkość przekraczajÄ…ca prÄ™dkość Å›wiatÅ‚a. To jest wÅ‚aÅ›nie „non-locality”: czÄ…steczka „wiedziaÅ‚a” o okreÅ›lonym stanie bliźniaczej czÄ…steczki bez żadnego opóźnienia czasowego, wiÄ™c informacja zostaÅ‚a przekazana z nieskoÅ„czonÄ… prÄ™dkoÅ›ciÄ…, ewentualnie obie czÄ…steczki znajdowaÅ‚y siÄ™ we wspólnym polu zawierajÄ…cym danÄ… informacjÄ™.
Jak to się ma do jogi i medytacji? Odpowiedź jest tak prosta, jak prawa fizyki. Joga klasyczna, opisana w Jogasutrach Patanjalego jako praktyka złożona z ośmiu ścieżek, opiera się w trzech czwartych na medytacji i praktykach do niej przygotowujących. Fizyka bada zewnętrzne cechy czasu, przestrzeni i materii, natomiast medytacja jest wewnętrznym badaniem i obserwacją ludzkiej świadomości. Obie dziedziny wnikliwie zgłębiają obszar objęty badaniem, obie prowadzą do fundamentalnego zrozumienia jego natury. Co ciekawe, odkrycia fizyków są coraz bardziej zbieżne z wglądami joginów i wzajemnie się wspierają. Weźmy choćby pojęcie absolutnej rzeczywistości, będącej podłożem wszystkiego, tego wspólnego pola zawierającego wszelką informację, które coraz wyraźniej dostrzegają fizycy kwantowi. Jogini opisują ten koncept jako ocean, który z ograniczonej perspektywy przyjmuje postać osobnych fal, lecz w istocie jest jedną całością jako woda, będąca prawdziwą naturą każdej fali na powierzchni oceanu. Tak wszechświat wypełniony jest nieskończoną różnorodnością form, od cząsteczek subatomowych
do układów planetarnych; wśród tych form doniosłe miejsce zajmują istoty świadome: ludzie, zwierzęta, ptaki i cała masa innych. Każda istota i forma jest wyjątkowa i niepowtarzalna, lecz ich podłożem, esencją wszystkiego jest jedna, niepodzielna rzeczywistość. Jedną z wielu nazw ją opisujących jest Jaźń. Jest to coś najbliższego naszej istocie, czy tez raczej jest to nasza prawdziwa istota. Jaźń nie podlega narodzinom ani śmierci, jest wieczna, niezmienna i niepodzielna. Jest wspólna dla wszystkich istot, była przed naszym narodzeniem i będzie po śmierci naszego ciała. Ponieważ nie mamy zdolności postrzegania Jaźni za pomocą zmysłów, potrzebujemy  techniki, która nam to umożliwi. Taką techniką jest medytacja. Jest to technika ściśle naukowa, gdyż zachowuje wszelkie zasady naukowego eksperymentu. Jest to w zasadzie eksperyment badacza wykonany w laboratorium własnego ciała i umysłu, z zachowaniem określonej procedury, bez przewidywania określonego wyniku. Badacz po prostu przeprowadza eksperyment, a rezultaty mówią same za siebie. Jak każdy naukowy eksperyment, również ten eksperyment powinien być odtwarzalny, czyli  dawać  te same rezultaty przy zastosowaniu tej samej procedury w tych samych warunkach. Jak dotąd medytujący na przestrzeni tysięcy lat dochodzą niezmiennie  do tych samych rozwiązań, czyli ów warunek został spełniony.
Przeprowadzenie eksperymentu polega na obserwacji własnej wewnętrznej świadomości. Najlepiej siedząc z prostym kręgosłupem, w spokojnym miejscu, z zamkniętymi oczyma, gdyż wtedy jesteśmy w stanie zwrócić uwagę do wewnątrz. Obserwujemy po prostu, co się pojawia w naszym umyśle. Zapewne zauważymy własne myśli, co jest w porządku, bo pracą umysłu jest wytwarzanie myśli. Nie musimy ich zatrzymywać, niszczyć czy wyciszać, raczej przyglądamy się im bez zaangażowania w ich treść, aż same znikną. W trakcie tej obserwacji kierujemy uwagę na tego, kto obserwuje. Obserwator, Świadek, lub Świadomość jest obecna przed pojawieniem się myśli, w trakcie myśli i po jej zniknięciu. Treść myśli nie ma na nią wpływu, Świadomość jest nadrzędna względem umysłu. Identyfikując się z nią, przestajemy być ofiarami zmiennych stanów umysłu, stajemy się szczęśliwsi i bardziej efektywni. Udowodniono, że Świadomość obserwatora wpływa na elektrony i inne najmniejsze cząsteczki, z których składają się wszystkie formy. Jeżeli działamy z poziomu świadomości, zmieniamy świat zgodnie z naszym wyobrażeniem. Jesteśmy też bardziej współczujący, gdyż zdajemy sobie sprawę, że na najgłębszym poziomie wszyscy jesteśmy jednym.
Taki efekt medytacji to dopiero poczÄ…tek eksperymentu. Zawsze i dla każdego odtwarzalny, pod warunkiem, że medytuje regularnie. Jogini poszli jeszcze dalej w swoich odkryciach, niż uczynili to do tej pory fizycy. Medytacja ma na celu caÅ‚kowitÄ… zmianÄ™ tożsamoÅ›ci – utożsamienie z JaźniÄ…; jest to przeÅ‚om w Å›wiadomoÅ›ci, do którego dążą jogini. Gdy sztuka koncentracji, kontemplacji i wycofania zmysłów ze Å›wiata zewnÄ™trznego zostanie caÅ‚kowicie opanowana, indywidualna Å›wiadomość adepta jogi rozpuszcza siÄ™ w poczuciu jednoÅ›ci ze wszystkim co istnieje, znikajÄ… wszelkie podziaÅ‚y, pozostaje tylko staÅ‚e poczucie absolutnego szczęścia. Ponieważ eksperyment medytacji zostaÅ‚ przez wielu doprowadzony do koÅ„ca i zawsze dawaÅ‚ podobne efekty, logiczne bÄ™dzie zaÅ‚ożenie, że rezultat koÅ„cowego bÅ‚ogostanu jest tak samo dostÄ™pny dla każdego, kto wytrwa w praktyce. Brzmi obiecujÄ…co i caÅ‚kiem egalitarnie.
Glen nie ma żadnych wątpliwości co do słuszności takiego założenia, medytuje wytrwale i wygląda już teraz na szczęśliwego człowieka. Dla mnie też ma to sens. Skoro teoria jest spójna, czemu nie zastosować  jej w działaniu?
Co do praktycznych efektów „ubocznych” medytacji, wydaje siÄ™, że 10 milionów pragmatycznie zorientowanych Amerykanów, regularnie medytujÄ…cych za aprobatÄ… swoich szefów w firmach i prywatnych domach, nie może siÄ™ mylić. Efekt redukcji stresu, wzrostu odpornoÅ›ci organizmu i zwiÄ™kszonej wydajnoÅ›ci zawodowej zwyczajnie siÄ™ opÅ‚aca. Nie jest to wiÄ™c zajÄ™cie dla nielicznych mnichów, lecz praktyka, która może podnieść standard życia każdemu. Skoro już zapożyczyliÅ›my sobie z „Zachodu” hot-dogi, Mc Donaldy i inne narzÄ™dzia prowadzÄ…ce do powolnego samobójstwa, weźmy także coÅ› z przeciwnego kraÅ„ca spektrum, co może temu samobójstwu zapobiec, lub przynajmniej wydatnie je opóźnić…
Inga Schorowska
Somayog.com.pl