Joga dla osób szczególnie wrażliwych
Mój nauczyciel pokazał mi ostatnio fascynującą książkę, której lektura wydatnie pomogła mi zmierzyć się z trudną sytuacją egzaminacyjną i spojrzeć na świat z nowej perspektywy. Była to książka Elaine N. Aron „The Highly Sensitive Person: How to Thrive When the World Overwhelms You”. Traktuje o osobach o wyższym niż przeciętny poziomie wrażliwości na wszelkie bodźce, z bardzo czułym układem nerwowym, który reaguje pobudzeniem silniej i dłużej niż u przeciętnego człowieka, otrzymuje też więcej informacji ze świata zewnętrznego i wewnętrznego.
Jest takich osób sporo, bo około 20% ludzkości. Specyfika układu nerwowego zdecydowanie wyróżnia ich z reszty społeczeństwa: wydaja się być bardziej delikatni, jakby niedostosowani do intensywności współczesnego świata. Tacy ludzie zwykle nie mają lekkiego życia. W dzieciństwie często introwertyczni, przytłoczeni przez ogrom doznań płynących z otoczenia, mocniej stymulowani hałasem i światłem, silniej niż inni odbierają nastroje i atmosferę, częściej potrzebują spokojnego schronienia i więcej snu, aby się wyciszyć i odpocząć od nadmiaru bodźców. Zazwyczaj z tych powodów są postrzegani jako wycofani i nieśmiali, przez pozostałe dzieci traktowani jako słabsi, nie zawsze też mają wsparcie w rodzicach, którzy woleliby, by ich dziecko było „normalne” i nie wymagało nadmiernej troski. Wzrastają w poczuciu, że są inni, zazwyczaj „gorsi”.
Jako dorośli, jeżeli jakoś przetrwali intensywny czas dzieciństwa, gwałtowniej niż reszta zakochują się, mocniej odbierają wszelkie porażki (co powoduje, że we wszystkich działaniach są sumiennymi perfekcjonistami), w pracy dążą do świętego spokoju i minimalizacji stresujących bodźców albo do realizacji swojej pasji. Wrażliwcy bardzo często są pasjonatami, a wąska specjalizacja ratuje ich przed nadmiarem stymulacji pochodzącej z wielu źródeł na raz.
W swoim otoczeniu bywają niezrozumiani i odrzuceni ze względu na odmienność swoich reakcji, sami także czują, że nie pasują do reszty i często są samotnikami, którzy unikają ludzi, obawiając się ich niedelikatności. Wydaja się być mniej odporni na zmiany i trudne sytuacje życiowe, a stres działa na nich dużo bardziej destrukcyjnie. Często na podstawie informacji otrzymywanych od otoczenia sądzą, że ich wrażliwość jest jakąś wadą lub zaburzeniem, które trzeba „wyleczyć”. Nasza cywilizacja nie jest łaskawa dla osób wrażliwych, szczególnie, jeżeli są to mężczyźni. Kobietom wybacza się wrażliwość, ale wciąż jest to traktowane jako słabość. Okazuje się jednak, że ani nie jest to coś, co można leczyć – bo jest to cecha wrodzona i dziedziczna – ani nie jest to żadna wada, ponieważ duża wrażliwość występuje w podobnym procencie we wszystkich społecznościach ludzkich, a nawet w świecie zwierząt, równo u obu płci. Najwyraźniej natura ukształtowała taki rozkład sił celowo i jednostki ze szczególnie czułym układem nerwowym są potrzebne w każdej wspólnocie, zbierając dodatkowe informacje i dzieląc się nimi z resztą, która nie ma takich możliwości. Super –czułe zwierzęta to zwykle strażnicy i przewodnicy stada, którzy pierwsi wyczuwają niebezpieczeństwo i prowadzą stado najpewniejszymi trasami, najszybciej też znajdują pożywienie.
Wrażliwcy dostają od świata wszystko w większej skali – to, co złe, i to, co dobre. Jeżeli otoczenie szanuje i wspiera ich nie oczekując, że staną się tacy jak inni, mają szansę rozwinąć swoje szczególne talenty wynikające z podwyższonej sensytywności, być inspiracją i przewodnikami dla reszty. Osoby wrażliwe intuicyjnie odbierają subtelne pozawerbalne informacje, dzięki czemu naturalnie dostrajają się do otoczenia i wyczuwają bez słów cudze emocje. Mają bogate życie wewnętrzne, które niestety rzadko uzewnętrzniają, choć często zdarza im się realizować swój potencjał w tworzeniu i odbiorze sztuki. Ponieważ cechują się silną empatią, znajdują satysfakcję pomagając innym. Dzięki intensywnemu doświadczaniu i perspektywie uzyskanej z pewnego wycofania potrafią doradzić i wskazać właściwy kierunek, także przestrzec przed wyczuwanym zagrożeniem. Wielu z nich intensywnie poszukuje duchowości i dociera w tej sferze do poziomu nieosiągalnego dla przeciętnych ludzi. To kasta kapłanów i królewskich doradców, z kolei zupełnie nie są wojownikami. Współzawodnictwo i walka, nawet taka, której są tylko świadkami, działa na nich fatalnie. Mocniej niż inni czują ból własny i cudzy. Zwiększona wrażliwość jest w takim samym stopniu przekleństwem, jak błogosławieństwem.
Po lekturze książki przyjrzałam się z nowej perspektywy joginom uczestniczącym w moich zajęciach i dokonałam zaskakującego odkrycia: niemal wszyscy praktykujący Somayog przez czas dłuższy, więc już w jakiś sposób zdeklarowani, kwalifikowali się do grupy o podwyższonej wrażliwości! Doszłam do wniosku, że określone rodzaje aktywności przyciągają konkretne typy ludzkie i wygląda na to, że metoda Somayog jest szczególnie atrakcyjna dla ludzi o dużej wrażliwości. Poparcie dla swoich przypuszczeń znalazłam w artykułach Jima Kennedy’ego, który mówi o popularności określonych stylów jogi wśród osób bardzo wrażliwych.
Jim Kennedy pisze o tym, co jest istotne w praktyce jogi dla osób z wrażliwym układem nerwowym i jakie rodzaje jogi najlepiej spełniają te potrzeby. Odradza praktykę jogi w wersji najbardziej popularnej na Zachodzie, opartej na rywalizacji i dążeniu do maksymalnych wyników, która ma mniej wspólnego z jogą, a więcej ze sportem. Stres wynikający z rywalizacji stymuluje i tak nadmiernie aktywny układ nerwowy, a częste korekty pozycji stosowane przez prowadzących zaburzają stan wyciszenia. Dla wrażliwych joginów bardziej odpowiednie są style „wewnętrzne”, gdzie dużą wagę przywiązuje się do odbioru danych dotyczących stanu ciała i umysłu, autokorekty i samodzielnego odczuwania przepływu energii, bez intensywnych zmian pozycji, z wystarczającą ilością czasu potrzebną na przerobienie informacji. Osoba wysoce wrażliwa jest w stanie skutecznie odnaleźć stan równowagi bez zewnętrznej korekty ze względu na dużo danych, z których może czynić użytek, pod warunkiem, że ma na to odpowiednią przestrzeń i czas. Jest to możliwe w metodach, gdzie głównym celem jest wyciszenie i spokojne skupienie zamiast pobudzenia układu nerwowego. Takie style są bliskie jodze tradycyjnej, gdzie praca z ciałem jest tylko dodatkiem do pracy duchowej, a każda asana jest również praktyką medytacyjną. Aspekt duchowy jest szczególnie atrakcyjny dla wrażliwców, ponieważ są oni zwykle bardziej niż inni zorientowani na wewnętrzny rozwój. Medytacja jest dla nich nie tylko metodą relaksu, lecz także sposobem na poznanie siebie, kontakt z podświadomością oraz budowanie świadomości wewnętrznego obserwatora, którego nie dotyczy żaden stres ani pobudzenie układu nerwowego. Rozwinięta świadomość obserwatora pozwala na wyjście ponad dyskomfort przeładowania bodźcami, dużo skuteczniejsze panowanie nad swoim życiem oraz pełniejsze zrozumienie wszystkiego, co się wydarza. Osoby wrażliwe powinny jednak ostrożnie podchodzić do długotrwałych medytacji – przynajmniej na początku praktyki – ponieważ może to prowadzić do wycofania ze świata, co wrażliwcy stosują z upodobaniem jako formę ucieczki przed życiem.
Jim Kennedy podaje także ogólne wskazówki, na co osoby bardzo wrażliwe powinny zwracać uwagę w praktyce klasycznej hatha yogi. Oto niektóre z nich:
1.Uwalnianie energii:
W asanach rozciągających należy odczuć moment pierwszego napięcia, które pojawia się długo przed pozycją maksymalnego rozciągnięcia, pozostać w nim z uwagą skupioną na miejscu najbardziej napiętym i pozwalać mu się rozluźniać z wydechem, bez dążenia do rozciągania na siłę. Jeżeli napięcie nie puszcza, lepiej się nieco wycofać. Gdy nastąpi rozluźnienie, można przejść w asanie do następnego punktu oporu i powtórzyć cały proces. Jest to działanie uwzględniające odruchy mięśniowe, które kurczą się w odpowiedzi na dyskomfort nadmiernego rozciągania i wtedy efekt jest odwrotny od zamierzonego. Delikatne i stopniowe rozciąganie zapewnia mięśniom stan bezpieczeństwa, w którym odruchy obronne nie są wyzwalane i mięśnie pozwalają na rozciąganie uwalniając napięcie. Efektem takiego rozluźnienia jest większa elastyczność mięśni, a przede wszystkim odzyskanie energii, która do tej pory użytkowana była na utrzymanie napięcia. Dlatego po dobrze wykonanej sesji jogi pojawia się odczucie wzrostu poziomu energii, choć praca nad uwolnieniem niektórych napięć zajmuje dłuższy czas, niekiedy nad jednym punktem trzeba pracować kilka tygodni lub nawet miesięcy.
Jim Kennedy przestrzega przed wprowadzaniem maksymalnych zakresów ruchu osiąganych w asanach do metod treningowych nie związanych z jogą, takich jak aerobic czy ćwiczenia siłowe, które normalnie praktykowane są w pośrednich zakresach ruchu. Takie ćwiczenia w maksymalnym rozciągnięciu grożą poważnymi kontuzjami.
Joga nie powinna też być traktowana jako ćwiczenie lub trening, ponieważ wtedy gubi się jej subtelny, dużo głębszy przekaz. Ćwiczenia mogą być natomiast doskonałym uzupełnieniem dla jogi.
2. Wydłużanie:
W stresie ciało odruchowo się skraca. W praktyce jogi odczuwalne jest wyraźne wrażenie wydłużania, tak jakby przepływ uwolnionej energii przywracał naturalne proporcje ciała. Jest to nie tylko wydłużanie dotyczące jednej strony ciała, lecz obejmuje całość, np. odczuciu wydłużania mięśni grzbietu towarzyszy odczucie wydłużania antagonistycznych mięśni brzucha. Gdy świadomie praktykuje się wydłużanie w asanach, okazuje się, że dużo łatwiej wykonać pozycje, które były dotąd trudne, tak jakby wymagały one dużo mniej wysiłku. Zakończenie asany złączeniem dłoni w pozycji modlitwy, z kciukami lekko dotykającymi mostka jest naturalnym dopełnieniem i skupia uwolnioną energię w centrum ciała.
3. Świadomość uśmiechu:
Podczas koncentracji na mięśniach twarzy warto zrobić eksperyment z robieniem na przemian smutnej i radosnej miny, odczuwając efekty obu pozycji w ciele i w umyśle. Kończąc uśmiechem, stopniowo pozwalamy twarzy całkowicie się rozluźnić w pozycji naturalnej.
Inga Schorowska
Somayog.com.pl
Źródła:
Elaine N. Aron „The Highly Sensitive Person: How to Thrive When the World Overwhelms You”
Jim Kennedy ”Yoga for Highly Sensitive People”