Gdzie znaleźć sens życia. Praktyczny przewodnik.
Sens życia można znaleźć w ciągu 40 dni. Sens życia możesz odnaleźć, gdy prawdziwie kogoś pokochasz lub doświadczysz dotkliwej straty. SENS spoczywa w górskich szczytach i na skąpanych zielenią równinach. Możesz się z nim spotkać spoglądając w oczy dziecka lub pomagając żebrakowi. Możesz też wyruszyć w 40 dniową podróż do buddyjskiego klasztoru w Plum Village we Francji lub… sięgnąć po książkę osoby, która to zrobiła.
„Pływając po wzburzonym oceanie życia, przyjmij schronienie w swojej jaźni”.
– Thich Nhat Hanh
Mary Paterson to instruktorka jogi. Jej świat legł w gruzach, gdy zmarł jej ojciec – matkę straciła wiele lat wcześniej. Świat zmienił swe barwy, słowo „miłość” przestało mieć znaczenie, a każdy dzień boleśnie przytłaczał frustracją, żalem i samotnością. Po śmierci ojca spakowała walizkę i wyruszyła w 40-dniową podróż do buddyjskiego klasztoru by odnaleźć sens życia – swoje „miejsce” na ziemi.
Klasztor w Plum Village we Francji został założony przez wietnamskiego mnicha zen Thich Nhat Hanha w 1982 roku. Jest to miejsce praktyki dla mnichów, mniszek oraz świeckich ludzi, którzy pragną poznać nauki Buddy i odnaleźć sens. Zanurzona w zupełnie innym świecie, w otoczeniu buddystów i nie-buddystów, żyjąc prostym klasztornym życiem Mary odkrywa, że w codziennych czynnościach i wydarzeniach wbrew pozorom tkwi ogromna, transformująca siła, a z każdej sytuacji można wyciągnąć naukę.
Każdy rozdział książki jest wypełniony po brzegi praktycznymi wskazówkami na życie. Z książki dowiadujemy się m.in. o:
– roli uważności,
– radzeniu sobie z cierpieniem,
– roli życzliwości i gościnności – nie wymuszonej, tylko szczerej, płynącej prosto z serca,
– tym, jak rozwijanie współczucia może odmienić życie,
– oczywistym fakcie przemijalności, który często umyka nam ze świadomości,
oraz o wielu innych aspektach życia, które będąc „poukładane” rozświetlą drogę życia i napełnią ją poczuciem sensu. „Mnisi i ja” to przepiękna opowieść o odnalezieniu miejsca na Ziemi. O filozofii buddyjskiej z perspektywy nie-buddystki. O Sensie życia.
Poniżej jeszcze krótki fragment zaczerpnięty z książki.
„To miłość nadaje wszystkiemu wartość”.
– Święta Teresa z Avili
„Jest Boże Narodzenie. Pustkę czarnego wiejskiego nieba rozświetla blask księżyca, a ja siedzę w dużej sali medytacyjnej w Nowej Osadzie i słucham, jak mnisi śpiewają anglojęzyczną wersję kolędy Adeste Fideles. Thich Nhat Hanh jest osobą bardzo otwartą, więc pozwolił, by w buddyjskim klasztorze znalazły się choinki udekorowane migającymi ozdobami w kształcie gwiazdek. Wyglądają wspaniale.
W ten sposób w sali medytacyjnej każdej z czterech osad tworzących Plum Village znalazła się choinka. Framugi drzwi i okien każdego z tych pomieszczeń są dodatkowo przyozdobione wielobarwnymi lampkami. Z każdej choinki rozchodzi się zapach świeżego drzewka iglastego. Różnią się od tradycyjnych choinek tylko jednym szczegółem. Z przodu, przed posążkiem Buddy, znajduje się mała łódka wykonana z bambusa. Jest ona wypełniona przepięknymi różami w różnych odcieniach różu. Nie jest to typowa świąteczna ozdoba.
Thay sunie w stronę bambusowej łódeczki, klęka przed nią, przygląda się jej, a następnie odwraca się i prosi wszystkich, żeby podeszli bliżej: „Pozwólcie, że powiem wam, co to jest. To łódź zrozumienia, która pomoże wam przepłynąć z brzegu cierpienia na brzeg miłości”. (…)
Sama łódź to nauki Buddy. Na jej pokładzie znajdują się natomiast kwiaty – zrozumienie i wgląd – które we mnie rozkwitną, jeżeli będę podążać za świętymi wskazówkami. Wyobrażam sobie teraz, że znajduję się wśród delikatnych kwiatów na tej łodzi mocy i płynę w stronę brzegu miłości. Ochroni mnie mój własny wysiłek. Nie ma nikogo oprócz mnie, kto mógłby sterować tą łodzią. Ja sama muszę się tym zająć.
Kiedy rozbudzimy w sobie współczucie wobec samych siebie, możemy nim objąć także innych ludzi: „Na pokładzie tej łodzi znajduje się zrozumienie, z którego bierze się miłość. Bez zrozumienia nie może się pojawić miłość – twoja miłość nie jest wtedy prawdziwą miłością. Kiedy w pełni rozumiemy innych, docieramy do brzegu wolności, miłości i szczęścia”. Na twarzy spokojnego mnicha widnieje uśmiech. (…)
Kiedy kochamy i rozumiemy samych siebie, możemy kochać i rozumieć kogoś innego. Kiedy mamy w sobie prawdziwe współczucie i zrozumienie dla samych siebie, możemy mieć współczucie i zrozumienie dla innych.
Thay dzieli się następnie swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi miłości. Naucza, że ukochani żyją wszędzie wokół nas. Są drzewami, powietrzem, wodą i lądem. „Kiedy w pełni zrozumiemy, że potrzebujemy świeżego powietrza, aby żyć i zachować zdrowie, zaczynamy żywić głęboką miłość do tlenu”. Thich Nhat Hanh mówi o byciu kochanym przez drzewa. To, co powiedział, było wspaniałe. Wielu ludzi wyraża swoją miłość do drzew, ale ile razy zdarzyło nam się słyszeć, by ktoś mówił, że drzewa kochają jego? (…)
Wzmocniłam samą siebie, przyjmując schronienie we własnym wnętrzu. Stałam się mądrą skałą – szczęśliwą, mądrą i twardą skałą. Dopiero teraz, kiedy w większym stopniu cieszę się własnym życiem, mogę podnosić na duchu innych. Przypominają mi się słowa Matki Teresy: „Niechaj każdy, kto opuszcza twój dom, czuje się lepszy i szczęśliwszy niż wtedy, gdy do niego przybywał. Bądź żywym wyrazem bożej życzliwości: życzliwości w twojej twarzy, życzliwości w twoich oczach, życzliwości w twoim uśmiechu”.
Zmierzaj w stronę radości, miłości i siły. Rozwijaj w sobie zrozumienie i mądrość. Otaczaj się ludźmi, którzy dążą do wzniesienia się na wyższy poziom świadomości. Nie należy lekceważyć mocy zbiorowości, ponieważ wszyscy znajdujemy się pod wpływem osób, które nas otaczają. Mądra rada udzielona przez Thich Nhat Hanha”.